2016/02/15

online


Bycie online, to teraz nasza codzienność. Jesteśmy w „kontakcie ze światem” w autobusie i tramwaju, w domu, w pracy, na spacerze, nawet na spotkaniu z przyjacielem. Sieci komórkowe zaopatrują nas w niezbędny pakiet gigabajtów. W biurze, w mieszkaniu, galerii handlowej, jesteśmy w zasięgu Wi-Fi.
Odkąd publikuje moją pisaninę w sieci, bardziej świadomie podchodzę do strefy online. Zaczęłam zauważać kreacjonizm, postacie i aktorów, a nawet kukiełki. Wszyscy to panowie Internetu, bo nie życia. Kto ma czas podczas genialnej imprezy, zameldować się na fb? Komu wpada pomysł na wrzucenie, sweet foci z Sylwestra o godzinie 00:05?
Gdy bawię się, tańczę i jestem z ludźmi których uwielbiam, naprawdę zapominam o telefonie. Zauważyliście, że w tym świecie możemy wykreować siebie? Możemy być kim chcemy, wystarczy zrobić odpowiednią fotę, wstawić kąśliwy komentarz, wziąć udział w wydarzeniu (np. "W Walentynki wystroje się jak Bijons") lub zameldować się z egzotycznego miejsca. Pokazujemy wszystkim jak jest nam dobrze i jak jesteśmy szczęśliwi. To samo serwują nam nasi znajomi. Nikt o zdrowych zmysłach nie będzie pisał na portalu, że jest strasznie przybity, bo chłopak nie wykazał się pomysłowością, ani chęciami w dniu urodzin, nikt nie mówi głośno, że ma kłopoty w pracy czy ogólnie gorszy czas.
To naturalne, że chcemy się pochwalić. Automatycznie porównać. Niestety często zmartwić. Gdzieś w głowie przemyka myśl: „Boże jak ona ma fajnie podróżuje po całym świecie, ma taką genialną pracę”. Dla Niej może nie być to wcale tak bajeczne, bo marzy aby w końcu, jednak zacumować i odnaleźć swoją przystań. Może jest rozbita, bo z jednej strony chce założyć rodzinę i pić kawę codziennie z tym samym mężczyzną, z drugiej strony chce się realizować, wzbijać na wyżyny swoich zawodowych możliwości. Stare mądre powiedzenie mówi: „Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma”.  Zacznijmy żyć własnym życiem, nie patrzmy ciągle na innych. Ciężko się nie porównywać, ale namiętne zestawianie się z ludźmi prowadzi do życia offline – dosłownie. Nie skupiasz się na sobie i swoich planach, relacjach czy wydarzeniach. Przelewasz całą energię na analizę sytuacji – nie, nie swojej.




Ostatnio złapałam się na tym, że moja codzienność przesiąknięta jest „przebywaniem w sieci” z racji ciągłego dostępu do Internetu. Gdy tylko widzę wiadomości na komunikatorze – muszę ją przeczytać i oczywiście odpowiedzieć (bo potem, wylatuje mi to z głowy), to silniejsze ode mnie. Gdy widzę powiadomienie na fb, automatycznie klikam z ciekawości, choć wiem, że zazwyczaj nie jest to sprawa życia i śmierci. Trzeba powiedzieć, że wyłączamy się wtedy z życia. Naszą uwagę, od aktualnie wykonywanej czynności, czy jest to zabawa z dzieckiem, plotki z koleżanką czy spacer z chłopakiem, rozmowa z żoną, nieustannie odwraca „pikanie” czy wibracja  telefonu. Znam naprawdę mało osób, które wchodząc w świat portali społecznościowych, racjonalnie z nich korzystają.


Postanowiłam. Jestem online tylko w określonych godzinach. Wyłączam się z Internetowego życia i wracam do zabawy z córką, wychodzę na spacer, ląduję u Babci na kawie czy wpadam w ramiona męża. To ten czas marnowałam i traktowałam po macoszemu wpadając w sieć. Zauważyłam, że świat się nie zawali jeśli odkliknę „Wi-Fi” i „transmisja danych” w telefonie, co lepsze, bateria trzyma dłużej ;)
Wiadomości z komunikatora odczytuję po dłuższym czasie, niż kilku sekundach i jeszcze nigdy nic mnie nie ominęło. Nie rozprasza mnie dźwięk wiadomości czy maila. Skupiam się na codzienności. Spróbujcie. Fajnie jest być panem własnego życia i decydować kiedy ma zalać Cię fala bodźców, emocji, filmików, porad i fotek z Majorki.  


Logując się do sieci, wylogowujesz się z ŻYCIA.


23 komentarze:

  1. Dość niedawno miałam tak samo musiałam być na okrągło online, i cierpiały na tym moje relacje z córką dlatego postanowiłam to ukrócić i zrobić sobie odwyk od komputera bo to jak sie okazało krzywdziłam tym siebie i bliskich. bardzo mądry post. zapraszam do nas http://siostrydajarade.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj jak ja rozumiem ten wpis. Swojego życia prywatnego dużo nie pokazuję, mam pewne granice, których nie przekraczam. Staram się być jak najbardziej z moimi czytelnikami, ale jednak trzeba wiedzieć, kiedy nie zrobić o jeden krok za dużo.
    W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że jednak zbyt często zerkam na telefon i ograniczenie wyszło mi na dobre :).
    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak dobrze to znam, reagowanie na niemal każde powiadomienie, brak czasu na cokolwiek, bo przecież trzeba odświeżać Facebooka. Też się na tym złapałam, jednak nie mam tak dobrze, że mogę być tylko w odpowiednich godzinach, mimo wszystko pracuję w Internecie, jednakże wiem, kiedy ktoś pisze do mnie w sprawie służbowej, a kiedy nie. Jeśli to coś ważnego ok, zajmę się tym, ale jeśli nie, nie będę przerywać tego, co robię w danej chwili.
    Moje życie prywatne pojawia się tylko na blogu, ale bez tego zjawiska kreowania się, jest o wszystkim, złych i dobrych momentach, odbicie życia, a nie udawanie idealnej osobistości, która i tak nie ma prawa istnieć. Świetny wpis.

    Pozdrawiam, Kat de Wolf
    http://katdewolf.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowo i komentarz. Na szczęście w tej całej SIECI można wyłowić perełki, prawdziwe emocji i ludzi.

      Usuń
  4. Mam podobnie, ale jeszcze nie potrafię się zdobyć na takie postanowienie bycia czasem offline ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Prawda. Media społecznościowe bardzo wciągają. Ja też jestem trochę zniewolona. Prawdziwe wyzwanie odciąć się od tego nawet na chwilę. Mam inspirację...

    OdpowiedzUsuń
  6. Doskonale ubrane w słowa! mnie internet chyba troche uwięził, bo przez taka daleko odległość od bliskich mi osob komunikator jest dla mnie podstawa, zeby byc na bieżąco... Zeby wiedzieć co u Nich słychac!:-) to lepsza forma niż SMS 😉 a samo wrzucanie postów - to nic innego niż dowartościowywanie sie :-) nie twierdze, ze to cos złego :) jesli ktos czuje potrzebę - pewnie! Czemu nie 😉 jednak jesli ktos przegina i codziennie dodaje inne selfie robi sie to totalnie żenujące. Lubię przeglądać Facebooka lub internet bo to świetne zródło informacji, a lubię wiedzieć co sie w świecie dzieje :) pomaga sie rozwijać, pogłębiać wiedzę która mnie w jakiś sposób szczególnie informuje, ale ... Bez przesady! Nie dajmy sie zwariować i Kasia świetne podejście z wyłączaniem wifi!

    OdpowiedzUsuń
  7. Trzeba czasami odpocząć od internetu. Ponieważ pracuję z internetem jest mi trudno, ale w weekendy uwielbiam być z daleko od online ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo dobra decyzja! Świadomie zrezygnowałam z posiadania smartfona - zwykły telefon wystarcza do komunikacji, a i tak najlepiej czuję się kiedy go wyłączam. Lubię być online, czytać, pisać i komunikować ze światem, ale nigdy nie zastąpi to prawdziwego życia. Wszytko jest dla ludzi, tylko trzeba pamiętać, żeby nie zatracić się bez sensu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialne. Udało Ci się dokładnie opisać wszystkie moje spostrzeżenia. Niby świat wirtualny daje nam tylko możliwości a jednocześnie niesamowicie nas ogranicza. To smutne, że tak strasznie się w tym wszystkim zatraciliśmy i zapominamy co jest najważniejsze w życiu.

    Pozdrawiam,
    Emilia Mańk
    http://psychologiafotografii.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. o tak! sama prawda. też się muszę zacząć wyłączać... choć ja korzystam tylko z wifi u siebie i u rodziców. jak jestem poza domem to nie korzystam z internetu mimo że mam pakiet. nie czuję potrzeby. czasem tylko sprawdzę drogę, autobus, informacje.

    OdpowiedzUsuń
  11. Genialny tekst, gdy byłam jeszcze na studiach to wpadłam w ten błędny wir FB i porównywania się z "bajecznym", zaprojektowanym na fejsiku życiem. Dopiero potem dotarło do mnie, że to tylko wycinki rzeczywistości, wybrane tak żeby każdemu się spodobały, zachwyciła, zaintrygowały. Teraz dużo jestem w siebie z racji tego, że pracuję na blogu, ale staram się rozgraniczać moje życie prywatne od tego co naprawdę muszę robić i sprawdzać, żeby blog się kręcił a ja nie marnowała czasu...

    OdpowiedzUsuń
  12. HankaSkakanka.pl18 lutego 2016 09:08

    Dokładnie, bardzo dobrze to ujęłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja mam nieco inny problem:) jestem z siecią średnio kompatybilna, w sensie nie muszę się odłączać od sieci, bo zwykle mam problem by się do niej podłączyć...jakieś takie fluidy wydzielam:) Ale przynajmniej nie mam problemu z prowadzeniem slow life:) Ale co prawda to prawda zbyt wiele czasu spędzamy na przebywaniu w sieci i zbyt wiele ważnych rzeczy nam przez to umyka.

    OdpowiedzUsuń
  14. Dzięki! Ten problem chodzi za mną od dłuższego czasu - ciągłe sprawdzanie fejsa, whatsappa, wysyłanie znajomym zdjęć itede. O ile jeszcze niedawno usprawiedliwiałam się tym, że kontakt z ludźmi jest ważny, a z niektórymi o prostu fizycznie nie mogę się spotkać i pogadać, o tyle nawet zwykła rozmowa telefoniczna jest o wiele lepsza i więcej da takim znajomościom. To problem dzisiejszego świata - jak wiele ludzie tracą, jak powierzchnowne relacje tworzą - zarówno te online, jak i te w realu, które zaniedbujemy (np. poprzez brak uwagi i zerkanie na telefon podczas rozmowy). Ja mam z tym problem i od dzisiaj postanowiłam, że telefon mam wyciszony - świat się nie zawali, jak nie odbiorę, nie odczytam. Zrobię to w specjalnie do tego przeznaczonej porze.
    Pozdrawiam, Iza
    powloczmysie.pl

    OdpowiedzUsuń
  15. Z internetem, jak z każdą inną rzeczą - trzeba znać umiar i wiedzieć do czego wykorzystywać. Ja "nie wyobrażam sobie życia" bez maila - przyznaję. Gdy tylko dostaję wiadomosć - do razu musze przeczytać. Ale nie mam już tak z fb czy smsami.
    Z drugiej strony, różni ludzie - różne pasje. Jedni swoją pasję mają w internecie, inni jeżdżą konno, grają w gry komputerowe a inni czytają książki czy dłubią przy samochodzie. Każda pasja w pewnym stopniu wyłacza nas z życia - co nie oznacza, że jedne pasje są lepsze a drugie gorsze.

    OdpowiedzUsuń
  16. Julia Hebdzyńska25 lutego 2016 12:23

    Zaobserwowałam, że mnie automatycznie smuci, po około 5 minutach, zalogowanie do sieci. Nawał złych wiadomości, tyle ludzi, tyle słów. W życiu realnym jest fajniej, lepiej. Lubię wtedy zaszywać się z zeszytem i po prostu pisać. Nieważne, że i tak na laptop będę musiała to przepisać.
    Twoja decyzja jest bardzo mądra, pójdę w Twoje ślady i dzięki za pokazanie, że można :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Fantastyczny teks. Bardz ale to bardzo i się podoba. To nie jest tak ,że temat nie jest mi znany. To nie tak ,ze nigdy nei patrzyłam na to z tej strony. tyle tylko, że przemyslimy , przemyśłimy a za chwilę PING i już zapominamy o czym rozmyśłaliśmy. Wirtualny świat znów nas wciągnął. Dziękuję ,że to napisałaś. Jeśłi choc kilka dni uda mi się nie wylogowywać z życia - to będzi eTwój sukces :)

    OdpowiedzUsuń
  18. To mnie, jako osobie, która potrzebuje sporo czasu dla siebie samej, idzie całkiem nieźle z tym wylogowaniem się :-) Wi-Fi używam mało w telefonie, bo lepiej mi się korzysta z internetu na komputerze. Fakt, że spędzam w nim sporo czasu, ale co robię? Zajmuję się swoim sklepem, czytam, oglądam, a czasem się sama udzielam, piszę bloga, albo wrzucam coś na FB. Jak ktoś do mnie napisze, to odczytuję, jeśli mam ochotę, jeśli nie - otwieram później. Po prostu mam czasem takie poczucie zmęczenia "Boże, czego wy ludzie ode mnie chcecie", jak dostaję serię wiadomości na FB od kilku znajomych naraz. Właściwie to tylko mojemu mężczyźnie odpisuję od razu :-)

    OdpowiedzUsuń
  19. Zgadzam się, że czasem warto na chwilę wyłączyć telefon, posprzątać w newsletterach, które atakują nas ciągłym spamem, wypisać się z niektórych grup na Facebooku. Jednak zawsze ze sporą ostrożnością podchodzę do założeń, że korzystając z internetu, marnujemy "prawdziwe życie". To jak dla mnie zbyt duża generalizacja.

    OdpowiedzUsuń
  20. Tak to racja, dlatego nie usuwam bezpowrotnie konta na Facebook'u i nie pozbywam się Wi-fi z domu. Niestety zauważyłam, że ja właśnie marnowałam i zaniedbywałam moje życie realne. Uważam też, że bez wirtualnego świata, nie byłabym na bieżąco. Teraz wszystko dzieje się w sieci, wydarzenia, spotkania, konferencje, koncerty i inne inicjatywy, w których można wziąć czynny udział. Internet to wiedza, ale trzeba mądrze z niej korzystać.

    OdpowiedzUsuń
  21. Bardzo dziękuję za tak pozytywny odbiór! :*
    Trzymam kciuki, mi się jak na razie udaje i czuję się z tym świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Bardzo dobry tekst, całkowicie się pod nim podpisuję. :)

    OdpowiedzUsuń

Hej, zostaw tu cząstkę siebie :)